coryllus coryllus
616
BLOG

Człowiek, który zatrzyma Palikota

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 16

Nie istnieje niestety w świecie dostępnym naszymi zmysłami, a my blogerzy salonu24 podkreślamy swoją bezsilność i słabość wobec posła z Lublina za każdym właściwie razem kiedy zechce on nam tę słabość udowodnić. Potwierdzają to wczorajsze wypadki dotyczące Łażącego Łazarza. Ludzie, którzy wysłali do naszego kolegi listy w imieniu lub rzekomo w imieniu Janusza Palikota doskonale zdawali sobie sprawę z reakcji jakie one wywołają. Co do charakteru tych reakcji nie miał także wątpliwości sam Janusz Palikot pisząc później list do administracji salonu. I nie ma tu znaczenia czy ma on czy nie ma cokolwiek wspólnego z ludźmi próbującymi nastraszyć Łazarza. 

Chodzi o nas. O blogerów, którzy roszczą sobie prawo do bycia piątą władzą i głosem ludu w jednym kawałku. Wczoraj dzięki listom wysłanym przez nieznanych lub rzekomo nieznanych sobie ludzi uzyskał Janusz Palikot dwie ważne informacje do tyczące charakteru blogosfery. Pierwsza z nich dotyczy administracji, a druga tak zwanych gwiazd. Oto powodowany troską o bezpieczeństwo salonu Igor Janke wycofał lub polecił wycofać tekst Łazarza ze strony głównej. Poseł Palikot dowiedział się przez to, że administracja nie zamierza uczestniczyć w jakichś konfliktach politycznych czy osobistych pomiędzy postaciami ze świata polityki a blogerami, a przynajmniej nie w konfliktach z postaciami o takim wymiarze jak Janusz Palikot.
 
Decyzję taką, jak ta o zdjęciu postu Łazarza podjąłby – jak przypuszczam – każdy właściciel firmy mediowej. Nie ma w tym nic dziwnego. Jasne jest jednak to, że salon24 po takiej decyzji w przeciwieństwie do Janusza Palikota stoi na pozycji dużo słabszej i jako medium biorące udział w debacie publicznej bardzo stracił na znaczeniu. Zyskał być może coś jako instytucja biznesowa, do której mają zaufanie reklamodawcy, ale w tej pierwszej funkcji trochę się nie sprawdził. Nie można prowadzić politycznej platformy i obawiać się przy tym procesu. Ja wiem, że proces wytoczony przez Janusza Palikota to nie jest byle co, ale polityka w Polsce to także nie byle co i poważni uczestnicy debat politycznych ponoszą ryzyko.
 
Tym bardziej dziwne była ta decyzja, że Janusz Palikot ograniczył się do przyjacielskiego prztyczka w nos i oznajmienia, że blog Łazarza go nie interesuje. To oczywiście jest przykre i dość upokarzające dla administracji, ale jest też jakimś znakiem. Janusz Palikot dowiedział się o nas czegoś ważnego i ma nas w nosie. Jako element debaty publicznej salon24 przestał go interesować teraz najprawdopodobniej będzie on interesował już tylko jego prawników, o ile ktoś zechce napisać coś, co poseł z Lublina uzna za obraźliwe. Jesteśmy wobec tych ludzi bezradni.
 
Drugą ważną informację uzyskał Janusz Palikot od Kataryny, która usunęła swój wpis na jego temat. Nie wiem dlaczego, bo wpisu nie czytałem. Nie wiem kim jest Kataryna, z tego co pamiętam szefową jakiejś fundacji i najpopularniejszą postacią w blogosferze. Janusz Palikot miał święte prawo przypuszczać, że kto jak kto, ale ona nie cofnie swoich słów wypowiedzianych pod jego adresem zważywszy na jej pozycję w blogosferze, autorytet i publicystyczny talent. Stało się jednak inaczej. Janusz Palikot wie już więc, że blogerzy nie stanowią żadnej siły, nawet blogerzy z salonu, o których mawiało się od czasu do czasu, że są ho, ho, ho, ho….albo może nawet więcej. Dzień wczorajszy sprowadził nas wszystkich do roli twórców blogów o tematyce działkowej i podobnej. Czy jest mi czegoś żal? Mój blog dosyć rzadko skręcał w stronę polityki, więc nie mogę narzekać. Co innego ci, którzy wyłącznie zajmowali się polityką. Niby nic się nie zmieniło, ale trzeba się spodziewać, że teraz ludzie, którzy występują w imieniu Janusza Palikota będą dużo uważniej i dużo złośliwiej przyglądać się politycznym blogom w salonie. Mireks, Miki, i Mr Off pewnie się ucieszą, choć może nie – w końcu to nie ich blogi będą czytane przez prawników Palikota, tylko te inne, których oni nie lubią.
 
Na koniec trochę rozrywki. Mam takie nieodparte wrażenie, że spośród znanych mi postaci filmowych jeden tylko człowiek mógłby samotnie stawić czoła posłowi z Lublina. I nie chodzi mi tu bynajmniej o Clinta Eastwooda. Jedną z moich ulubionych postaci filmowych był zawsze margrabia Ansbach z niezapomnianego serialu „Czarne Chmury”, którego grał nieżyjący już Edmund Fetting. Dopóki nie mamy kogoś takiego, w dodatku o takim poziomie medialności nie ma mowy o tym, byśmy mieli, jak tu wszyscy siedzimy, jakiekolwiek szanse z Januszem Palikotem.

ZAinteresowanych moją książką "Pitaval prowincjonalny" zapraszam na stronę www.coryllus.pl

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka